środa, 27 lipca 2022

Jedni drugich...


 Problemy tego świata są wielorakie i większość z nas skupia uwagę na doczesności, nie myśląc wiele o życiu duchowym. Jako chrześcijanie jesteśmy powinniśmy  kierować nasze umysły na to, co w górze, a nie na to, co na ziemi (Kol 3:2), ale nawet najbardziej zaangażowani wierzący zaświadczą, że ziemskie próby czasami przysłaniają perspektywę nieba.

Martwimy się... żalimy się... potykamy się... Zmagamy się z trudem naszych codziennych zajęć, walczymy z różnego  rodzaju przeciwnościami. To tylko kilka z wielu ciężarów tego świata, które często powstrzymują nasze myśli przed wzrastaniem ku niebu.

A jednak jesteśmy wielokrotnie przywoływani do "szukania tego, co w górze" (Kol 3,1). Jesteśmy pouczani, aby "nie wpatrywać się w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne" (2 Kor 4:18). Nie możemy dopuścić do tego, aby trudy tego życia odciągały nasze serca od nieba.

Jak to możliwe? Kiedy ów ciężar nas przygniata, a kłopoty stają się zbyt trudne do zniesienia.

I właśnie dlatego Kościół jest taki ważny. Naszym obowiązkiem, jako ludzi wierzących, jest pomagać nosić brzemiona drugiego człowieka (Ga 6,2). Gdy ktoś inny się zachwieje, próbujemy mu ulżyć. Jeśli się zmaga, pomagamy mu nosić jego brzemię. A jeśli się potknie, to go podnosimy. Pomoc bliźnim w dźwiganiu ciężaru ich doczesnych problemów jest jednym z głównych zadań, którym powinien poświęcać życie każdy chrześcijanin.

 Pojęcie to odbiega od  kierunku, w którym zmierza współczesna  kultura, w której skłonni jesteśmy bardziej promować egocentryzm niż kierowanie uwagi na bliźniego . Młode  pokolenie, żyje beztrosko, głośno, codziennie jesteśmy atakowani zalewem banalnej rozrywki, Żyjemy w zatłoczonych miastach i na przeludnionych osiedlach, a mimo to większość z nas jest bardziej odizolowana niż kiedykolwiek przedtem.

Czas spojrzeć na bliźniego... dostrzec obok siebie człowieka... podać rękę... zapytać...zainteresować się, nie tylko własnym życiem.

 "Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe" (6:2).


tekst oryginału John MacArtur

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz