Misje to pasja - świadectwo

WYBRAŁAM MISJE

Dziecięce pragnienia            

 Gdy miałam kilka lat, moja matka chrzestna zabierała mnie często na plebanię w Bujakowie, gdzie była kucharką. Pewnego razu zawitał tam wyjątkowy gość - młody misjonarz, o. Stefan Wrosz SVD z Indonezji.  Pamiątką spotkania były dwie czarno białe fotografie, które otrzymałam, samego spotkania nie przypominam sobie, jedynie z relacji cioci.  Gdy przygotowywałam się do wczesnej Komunii św., jedno ze spotkań było poświęcone misjom, z wielką dumą wkleiłam do zeszytu zdjęcie na którym był o. Wrosz z dziećmi z wyspy Flores w Indonezji - mój misjonarz. Jak wielkim było to dla mnie przeżyciem świadczy fakt, że wśród zakamarków wspomnień z dzieciństwa to wspomnienie jest dominujące, a  o. Stefan jest dla mnie kimś wyjątkowym i ważnym.  Od tego czasu misje stały się drogie memu sercu, choć na początku była to przede wszystkim dziecięca empatia wobec rówieśników z krajów misyjnych, których ciemne buzie, duże brzuszki i skąpo odziane ciała spoglądały na mnie z fotografii. Potem były dziecięce pragnienia  wyjazdu na misje, by pomagać "murzynkom". Ten temat często poruszałam w rozmowie z  katechetą, którym był wówczas wikary Parafii w Łaziskach Górnych, x.Paweł Grządziel (zm.31.07.2016 r.). Mówił do mnie - "zajączku, ty to chyba będziesz zakonnicą ".

Misyjne przebudzenie                                     

Zakonnicą nie zostałam, moje życie potoczyło się inaczej. Założyłam rodzinę, przyszły na świat dzieci i to była moja misja. Po dwudziestu latach zobaczyłam zdjęcie "mojego misjonarza" na okładce miesięcznika "Echo z Afryki...". Czasopismo otrzymałam od naszego x.proboszcza, prałata Konrada Szwedy, który w latach 1968-80  w diecezji był odpowiedzialny za Papieskie Dzieła  Misyjne. Wówczas wróciło wspomnienie z czasów dzieciństwa i temat misji. Pod wpływem impulsu napisałam do redakcji "Echa..." prosząc o adres o.Stefana Wrosza. Tak rozpoczął się mój kontakt z redaktorką, s.Alojzą Krzymkowską SSPC   i siostrami klaweriankami. Powoli poznawałam postać bł.Marii Teresy Ledóchowskiej, założycielki zgromadzenia św. Piotra Klawera, a uśpiona dziecięca miłość do misji, stała się świadomym wyborem. Pragnęłam tak jak Maria Teresa nieść pomoc misjom, a ponieważ moja sytuacja rodzinna była wówczas bardzo trudna, postanowiłam misjom ofiarować modlitwę i cierpienie.  

Serce dla misji

W 1988 r. zostałam zelatorką klaweriańską a bł.Maria Teresa Ledóchowska stała się moją orędowniczką w niebie, w trudnych i bolesnych sprawach rodzinnych. Po kilku latach, w 1994 r. zaczęłam prowadzić gablotkę przy kościele, gdzie zamieszczałam informacje misyjne, fotografie i listy misjonarzy... wszystkich chciałam zarazić miłością do misji. Siostra Alojza w korespondencji często wspominała o kółku misyjnym, które mogłabym założyć w Parafii, było we mnie wiele entuzjazmu i zapału, ale był też lęk przed nowym. Nie byłam przecież katechetką  a co najważniejsze miałam dwoje małych dzieci i troje w wieku szkolnym, więc obowiązków sporo.  Zostawiłam wszystko Panu Bogu, powtarzałam tylko, że chcę Mu służyć, że oddaję Mu moje ręce, nogi, usta i serce dla misji.          1 października 1996 r. ówczesny wikary x. Dariusz Wojtasik ( nasz opiekun duchowny) przekazał mi wiadomość, że x. proboszcz  Antoni Bartoszek wyraził zgodę na założenie kółka misyjnego. Pierwsze spotkanie odbyło się 4 października, tak więc św. Tereska od Dzieciątka Jezus i św. Franciszek z Asyżu rozpędzili nasz "misyjny pociąg", wypełniając go dziecięcym gwarem i radością. Bł.M.T.Ledóchowską obraliśmy naszą patronką, a wspólnotę nazwałam   Liga Misyjna, nawiązując w ten sposób do tworzonych przez Marię Teresę Lig Dzieci dla Afryki.

Misyjne zaangażowanie dzieci i młodzieży

Od początku szczególną troską otaczamy misjonarzy "fidei donum" pochodzących z naszej archidiecezji, którzy są darem wiary Kościoła lokalnego dla Kościoła misyjnego. Przez lata rodziły się różne projekty pomocy misjom, które są realizowane do dzisiaj. Ich celem jest budzenie ducha misyjnego w Parafii i angażowanie nie tylko Ligi Misyjnej, ale i wszystkich wiernych w dzieło misyjne Kościoła. Na stronie o nas i w kalendarium można w skrócie prześledzić nasze działania, a ciągle uzupełniany blog jest zapisem naszej działalności. Do wspólnoty należą dzieci od przedszkola po szkołę średnią, po przystąpieniu do I Komunii św. stają się pełnoprawnymi członkami Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci.  Przez lata różnie wyglądała liczebność grupy, od 30 do dwunastu osób obecnie, łącznie przez 25 lat we wspólnocie działało krócej lub dłużej, ponad 70 osób. Niezmienne też pozostały projekty Ligi Misyjnej, w których uczestniczy cała Parafia, włączają się bardzo chętnie także szkoły i przedszkola.       

Duch misyjny                                                                                                                           

Jan Paweł II, 6 listopada 1982 roku z rodzinnego zamku św. Franciszka Ksawerego wygłosił orędzie do katolików całego świata, orędzie mające na celu rozbudzenie ducha misyjnego. Powiedział wtedy m.in. "Kiedy katolik uświadamia sobie swoją wiarę, staje się misjonarzem". Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za własne zbawienie ale przede wszystkim za zbawienie drugiego człowieka,  ponieważ jesteśmy Kościołem, wielką Rodziną, w której chrześcijanie są odpowiedzialni za to, by żadna dusza nie została potępiona. Co robisz by innym pomóc dostać się do nieba? Piękne słowa w encyklice Fidei Donum napisał papież Pius XII : "Nic tak nie szkodzi życiu Kościoła, jak ucieczka jego członków na odosobnioną pustynię, jak ich egoizm, jak wreszcie troska jedynie o korzyść własnej wspólnoty".  Kościół katolicki to Kościół powszechny, a powszechny to obejmujący miłością cały świat.   I o tym trzeba nam pamiętać. Troska o Kościół misyjny to nasze pilne  zadanie i nasz obowiązek. Pierwszym papieżem, który w sposób oficjalny przypomniał świeckim, że powinni służyć Kościołowi swoją pracą apostolską był Pius XI.     "Duch Misyjny" to książka, która stała się dla mnie drogowskazem w misyjnej działalności, tak jak i postać bł.Marii Teresy Ledóchowskiej, która była dla mnie wielką inspiracją. Moją wiarę przez lata kształtowała też duchowość franciszkańska i karmelitańska. Modlitwa, wyrzeczenia  i praca, niestrudzona i wykonywana z miłością, miłością do Boga i ludzi.                                                                                                                                                  

Misje otwierają serce     

W tym roku 2021, kiedy piszę to małe świadectwo, Liga Misyjna obchodzi 25 lat działalności. Dzieło pięknie prowadzone przez Ducha Świętego, mimo mojej małości i niedoskonałości, mimo obaw  i także niepowodzeń, czasami nieprzychylności ze strony pojedynczych osób, czasami pomówień.   Dzieło, którego pragnął Bóg, a ja z miłości do Niego i wielkiego pragnienia zrobienia czegoś wielkiego dla Boga (jak bł.Maria Teresa) odpowiedziałam TAK.   Parafianie w Łaziskach Górnych czują odpowiedzialność nie tylko za swoje zbawienie, ale też milionów braci i sióstr na całym świecie, modlitwą i ofiarą wspierają misje. Nikt z nas nie jest samotną wyspą, zostaliśmy stworzeni z miłości i do miłości i tę miłość mamy nieść na cały świat. I Was zapraszam w misyjną podróż, może   na początek po naszym blogu, potem po swoim sercu, by zakończyć ją podjęciem misyjnej współpracy. Pan Bóg to świetny organizator naszego życia, On tylko czeka na Twoje TAK. Nigdy nie oglądaj się za siebie, idź do przodu z Bożą łaską i Jego błogosławieństwem. Z Bogiem  niemożliwe staje się możliwe. Wiem, bo doświadczyłam i doświadczam Jego przemożnej Obecności w moim życiu. Mimo, że serce oddałam misjom, nigdy nie zaniedbałam rodziny, ona była dla mnie zawsze najważniejsza, Pan Bóg wszystko pięknie poukładał w całość.                                                                                                                                                     

Ściskam Cię mocno i  błogosławię 

Gizela                                                                                    


Mój misjonarz o.Stefan Wrosz SVD, 18 sierpnia 1965 r. wraz z dziewiętnastoma misjonarzami udaje się do Indonezji. 27-letni wówczas o. Stefan Wrosz SVD pochodzi z Wejherowa z Kaszub.   

"Ojciec Stefan wzorem swoich starszych braci ostatecznie wylądował we wspólnocie zakonnej księży Werbistów, którzy mieli swoje domy formacyjne najbliżej nas w Górnej Grupie i  Pieniężnie.

W Pieniężnie obok siedziby Prowincjała  znalazło się i Wyższe Seminarium Duchowne przygotowujące przyszłych misjonarzy do posługi apostolskiej na całym świecie. Każdy kandydat na misje stosunkowo wcześnie orientowany był na konkretny kontynent a nawet misję. Przygotowywał się w zakresie znajomości języka, kultury i obyczajów danego narodu, uczył się życia i działania misyjnego w warunkach nie zawsze łatwych i przyjaznych białemu człowiekowi. Ojciec Stefan należy do pokolenia misjonarzy, których kształtował Sobór Watykański II a zadania ich określał Dekret o działalności misyjnej Kościoła zatytułowany „Ad gentes”. W takich okolicznościach po przyjętych święceniach prawie, że z marszu o. Stefan znalazł się na indonezyjskiej wyspie Flores. Tam budował kościół duchowy ale też przejawiał troskę o wszystko, co do normalnego funkcjonowania Ludu Bożego jest potrzebne, budował, gdzie trzeba było świątynie z koniecznym zapleczem. W sumie przez ponad 47 lat posługi zbudował 5 świątyń, wyposażył i dostosował do potrzeb liturgicznych. Wsparcie finansowe zawdzięcza niemieckim fundacjom kościelnym." - tak o o. Stefanie pisał wejherowski proboszcz w 2013 r.

"DUCH MISYJNY " - Joaquin Maria Goiburu Lopetegui. Książka ta stanowi rodzaj przewodnika po najistotniejszej dziedzinie życia Kościoła, jaką są misje. Obok podanej na ten temat wiedzy teologicznej i historycznej wskazuje na motywy i pragnie pobudzić do działalności misyjnej w szerokim tego słowa znaczeniu. Autor, Ksiądz Prałat Goiburu czyni to z wielkim wyczuciem i znawstwem przedmiotu. Wszystkie lata jego kapłaństwa - a ma ich obecnie ponad 60 - związane były ściśle ze służbą w Papieskich Dziełach Misyjnych, najpierw w Hiszpanii, a potem w Rzymie. I nadal mimo sędziwego wieku otacza szczególną troską Papieską Unią Misyjną. Każdy z rozdziałów jest głęboko przemyślany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz