wtorek, 26 kwietnia 2016

Kto ma Jezusa za przyjaciela ten nie jest smutasem - KONGRES


23 kwietnia 2016 r. dzieci z Ligi Misyjnej wraz z grupą parafian uczestniczyły w Metropolitalnym Kongresie Misyjnym, który odbył się w pocysterskim kompleksie pałacowo-klasztornym, w sanktuarium Matki Bożej Pokornej w Rudach Raciborskich. Po raz pierwszy na misyjnym świętowaniu spotkali się dorośli, młodzież i dzieci z archidiecezji katowickiej, diecezji opolskiej, gliwickiej i sosnowieckiej. Przyjechaliśmy by dać świadectwo naszego radosnego podążania za Panem Jezusem. Radosnego, bo kto ma Jezusa za przyjaciela ten nie jest smutasem. Na Kongresie spotkało się ponad tysiąc osób zaangażowanych w różny sposób w misyjne dzieło Kościoła.
Mszę św. koncelebrowali kapłani i misjonarze, którzy przybyli na to misyjne spotkanie z różnych zakątków świata. W homilii abp Wiktor Skworc przypomniał, że pierwszy i ostatni znak naszej wiary, to głoszenie Ewangelii, Dobrej Nowiny o miłości Boga do człowieka. Nie wolno nam także zapominać o tych, którzy wyruszyli odważnie w daleki świat by służąc braciom, uczyć kochać i poznawać Jezusa. Jak ważne jest by misjonarze czuli naszą troskę, nasze modlitewne i finansowe wsparcie,
W dniu Kongresu przypadało wspomnienie pierwszego misjonarza Słowian - św. Wojciecha bpa Pragi, dlatego wśród gości był także dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Czechach diakon stały Leoš Halbrštát z żoną Bronislavą – dyr. PDM diecezji Hradec Kralove. Małżonkowie dali świadectwo swego misyjnego zaangażowania, wspominając także drogę misyjną św. Wojciecha, z rąk którego Mieszko przyjął chrzest. Pani Bronislava zachwycona tak liczną obecnością rozradowanych dzieci nie wypuszczała z rąk aparatu fotograficznego, mówiąc że chce ten nasz entuzjazm utrwalić na zdjęciach i pokazać dzieciom w Czechach.
Bardzo poruszające świadectwo w języku polskim dał ksiądz Jan Stanisław z Chin, opowiadając o uroczystości swoich święceń, która odbyła się po kryjomu i trwała zaledwie 20 minut.
Zamykanie w więzieniach i obozach pracy biskupów i księży, zamykanie seminariów i rozsyłanie seminarzystów do domu, burzenie kościołów i domów opieki prowadzonych przez siostry, to smutna codzienność Chin. Wierni nawet w niedzielę nie mogą uczestniczyć w Eucharystii, gdyż narażałoby to kolejnych kapłanów na więzienie. Ofiary zebrane w czasie Eucharystii przeznaczone były dla cierpiącego Kościoła w Chinach.
Animację dla dzieci prowadzili wolontariusze z naszej archidiecezji, spotkanie misyjne dla młodzieży przygotowała diecezja opolska a diecezja gliwicka była odpowiedzialna za animacje dorosłych. Dzieci otrzymały plan trasy i szukały zadań, które były małymi sprawdzianami ich wiedzy o krajach misyjnych i kontynentach.
Były lody misyjne, przepyszna peruwiańska zupa, koncert zespołu gospel na świeżym powietrzu i zabawy. Spotkaliśmy starych znajomych o. Pawła Gałła SVD- gościa Tygodnia Misyjnego 2014 r. i misjonarza o. Mariusza Bartuzi, który był u nas na Tygodniu Misyjnym w zeszłym roku.
Było pięknie, radośnie i kolorowo, jak na wszystkich Misyjnych Kongresach, nasza archidiecezja reprezentowała Australię i Oceanię dlatego ubrani byliśmy na niebiesko. Pięć kolorów, które zawsze towarzyszą misyjnym spotkaniom ma nam przypominać o różnorodności Kościoła, który rozsiany na pięciu kontynentach czeka na nasze działanie i zaangażowanie. Dlatego powtarzamy za św. Pawłem „...Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii....” Przyjmując chrzest wszyscy w pewnym stopniu stajemy się misjonarzami i świadkami wiary. Mamy być nimi w naszych rodzinach, parafiach a także szkołach i miejscach pracy, dając świadectwo miłości takiej, jaką umiłował nas Chrystus. Temat Kongresu „Od chrztu do misji” nawiązywał do tegorocznej rocznicy chrztu Polski, każda grupa przygotowała metrykę chrztu w kształcie kropli wody, wpisując tam swoje dane i nazwę grupy,
Na pożegnanie zabieraliśmy na pamiątkę „kropelkę” innej grupy, żeby później przesłać życzenia i bliżej wzajemnie się poznać.
Naszą przygodę z misjami zakończyliśmy nabożeństwem i Koronką do Bożego Miłosierdzia o godz. 15.00
Na łaziskich misjonarzy czekała jeszcze przejażdżka kolejką wąskotorową i odpoczynek z poczęstunkiem przy ognisku, a dla dzieci, którym szaleństwa wiecznie mało – park linowy.
Wszystkim uczestnikom Kongresu życzę, by nie gasili w sobie ducha misyjnego, ale by go stale podsycali modlitwą i uczynkami, zachęcając innych do włączenia się w dzieło misyjne Kościoła




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz