sobota, 31 lipca 2021

Wspólnota miejscem miłości, radości i przebaczenia

 Wspólnota jest potrzebna na wszystkich etapach rozwoju. Małe dziecko nie potrafi żyć bez niej. Młody człowiek wzrasta i dojrzewa w rodzinie, w grupie rówieśników, która zaspokaja wiele jego potrzeb materialnych, psychicznych i duchowych. Również człowiek dojrzały i stary potrzebuje wspólnoty, by kochać i świadomie głęboko przeżywać swoje życie. Zdolność do utrzymywania właściwych relacji jest bazą zdrowego i spełnionego życia na wszystkich jego płaszczyznach (D. Neuenstein).



W dzisiejszych czasach obserwujemy niezdrowe dążenie do autonomii, niezależności, rywalizacji, indywidualizmu, koncentracji na sobie i lęku, by inni nie naruszali przestrzeni życiowej i osobistych praw. Zachowujemy się niejednokrotnie jak anonimowi mieszkańcy wielkich aglomeracji miejskich.( ... ) Między ludźmi brakuje bliskości, komunikacji, głębi. Więzi zastępowane są przez stereotypy, banały, slogany, lęki. Brak albo nieumiejętność relacji jest prawdziwą chorobą współczesnych czasów.(...)

Nie ma wspólnot bezkonfliktowych. W każdych relacjach wcześniej czy później pojawią się kryzysy i nieporozumienia. Wspólnota pozwala je rozwiązywać i uzdrawiać. Dlatego można powiedzieć, że jest ona miejscem przebaczania i pojednania, a przez to duchowego wzrostu.

Wspólnot zwykle nie wybieramy. Wybieramy przyjaciół, ale nie rodzeństwo, towarzyszy pracy czy członków wspólnoty zakonnej. W pewnym więc sensie wspólnota jest nam zadana. Różnorodność osób, które ją tworzą stanowi o jej bogactwie duchowym. Błędem jest próba sprowadzania wszystkich do wspólnego mianownika. W prawdziwych relacjach musi być: zgoda na inność, wyrozumiałość, wzajemna akceptacja. Jeśli tego zabraknie, tolerujemy wówczas tylko osoby sympatyczne, miłe, akceptujące nas, nadające na tych samych falach, a unikamy pozostałych. Wspólnota dzieli się na elitarne podgrupy, które nie dopuszczają innych, np. ze względu na trudny charakter, brak elokwencji, nieśmiałość czy bojaźliwość. W takich grupach nie ma miejsca dla inaczej myślących czy bardziej anonimowych.

Wspólnota jest doświadczaniem różnorodności. Jest miejscem, które łączy przeciwności. Tworzą ją osoby, które różnią się charakterem, pochodzeniem, zdolnościami, poglądami, pragnieniami czy potrzebami. Takie zróżnicowane, choć jest bogactwem, może prowadzić do agresji, niezdrowego współzawodnictwa, zranień.

Św. Łukasz, charakteryzując starożytne wspólnoty chrześcijańskie, napisał: Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących (Dz 4, 32). Jedność ducha i serc pierwszej gminy polegała na zogniskowaniu wokół Jezusa Zmartwychwstałego oraz wspólnego celu: głoszenia z miłością Dobrej Nowiny. Nie oznaczała jednak jednorodności.

We współczesnym świecie istnieje tendencja do unifikacji. Unifikacja ma wiele plusów, ale posiada również minusy. Jednym z nich jest dążenie do niwelowania różnic. Stare porzekadło głosi, że rodzimy się oryginałami, a umieramy kopiami. Każda osoba rodzi się jako jedyna, niepowtarzalna, oryginalna i dopiero w ciągu rozwoju, poprzez wychowanie, przejęte wzorce, idee może zamieniać w kopie. 

Bycie sobą może stanowić ogromny trud i wyzwanie, który warto podejmować za cenę przywilejów i innych wartości we wspólnocie. Należy także reflektować, aby nie narzucać swojej woli innym, nie być dla nich bogami i nie zmieniać ich na swój obraz i podobieństwo. Jest to częsty problem przełożonych, którym wydaje się, że mają monopol na prawdę, a ich misją jest praca nad zmianą wszystkich, z wyjątkiem siebie.

Wspólnota rozwija się owocniej, gdy są w niej osoby trudniejsze. (...) Pozwala uwalniać się od egoizmu, uczy bezinteresownego dawania. Trudne osoby we wspólnocie są elementem jej wzrostu.

Istotą życia wspólnotowego i więzi powinna być ostatecznie miłość. (...) Wspólnota, w której nie ma szczerości, głębokiej bliskości, autentycznej przyjaźni, miłości pozostaje w strukturach czysto formalnych. Mówienie o miłości staje się wówczas iluzją. Jeden stary zakonnik zwykł mawiać, że wolałby, aby jego współbracia bardziej kochali go ze względu na niego samego niż ze względu na Chrystusa. 

Wspólnota jest autentyczna, gdy jej członkowie nie boją się być sobą, gdy mogą być szczerzy, nie muszą nosić masek i makijaży ani obawiać się, że zostaną osądzeni, wyśmiani czy potępieni. Jej autentyzm pozwala uszanować cechy innych, także te niezrozumiałe, i pochylać się z szacunkiem nad tajemnicą każdej osoby. Przestajemy [wtedy] patrzeć na siebie, a zaczynamy patrzeć w tę samą stronę (A. de Saint-Exupery).

Miłość we wspólnocie nie oznacza oczywiście jednakowych więzi z wszystkimi. (...)

Czas dla innych, dla wspólnoty to minimum, fundament jakichkolwiek więzi i miłości. Nie wystarczy jednak zwykła obecność, bądź, jak mówimy w życiu zakonnym, zaliczenie rekreacji. Wspólnota potrzebuje obecności przejrzystej, autentycznej, opartej na głębokich relacjach międzyosobowych.

W tych społecznościach o wiele ważniejsze jest panowanie wartości etycznych, duchowych. Wśród nich podstawową wartością jest szacunek wobec godności każdego człowieka, niezależnie od jego pochodzenia, inteligencji, osiągnięć, statusu społecznego. Przekonanie o tym, że każdy człowiek jest sławą, zaszczytem i dumą Boga (por. Jr 13, 11) jest podstawą każdej wspólnoty.

Tworzenie właściwych relacji wymaga dawania, uwalniania się od egoizmu, empatii. Nie jest możliwe życie we wspólnocie, gdy nie ma miłości gotowej do poświęcenia, cierpienia i obumierania sobie. Gdy brak jest pokory i wdzięczności za wszystkie małe gesty dobra, życzliwości, miłości nie powstają głębokie więzi. 

Zycie we wspólnocie wymaga również cierpliwości. Nawet w najgłębszych przyjaźniach czy w najlepszych małżeństwach, musimy pozwolić naszym towarzyszom życia iść ich własnym krokiem i według łaski, jaką otrzymują od Boga. Każdy wzrasta indywidualnie, na swój sposób i w swoim czasie. Każdego Bóg prowadzi inaczej. Dlatego akceptacja doświadczenia innych, nie zniewalanie sobą i swoimi radami, wymaganiami czy wręcz narzucaniem swoich poglądów, szacunek dla ich czasu i wolności są wyrazem miłości. W przeciwnym razie, zamiast być przyczyną wzrostu, stajemy się źródłem regresu innych.(...)

Życie wspólne wymaga również regularnych spotkań, podczas których tworzy się odpowiedni klimat do rozeznawania. Klimat taki sprawia, że każdy w sposób wolny i szczery może mówić o swoich aspiracjach, problemach i konfliktach. Wszyscy powinni uczyć się słuchać z uwagą i życzliwością, bez zniecierpliwienia, akceptując słabość swoją i innych oraz podatność na zranienia.(...)

Stanisław Biel SJ / fragmenty/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz